Gość

Rejestruj

Odcinek 2
napisany: 23.02.2007 · dodał: metzen
kategoria: gta story 3 · komentarzy: 15 · wyświetleń: 6449
Było duszno. Zwyczajnie, pospolicie duszno. Wentylator nawalił, a zimne piwo się skończyło. Ale Tray Hawkins wiedział, że i tak by nie zasnął.
Wstał z łóżka i ręką przetarł spocone czoło. Spojrzał na elektroniczną tarczę budzika - dochodziła 3:00. Odsunął firanki i wyjrzał przez okno. Ulica była pusta, gdzieniegdzie jedynie przebiegł kot. Tray zasunął firanki z powrotem i usiadł na fotelu. Wiedział, że i tak by nie zasnął.

Jeśli słońce z dnia poprzedniego można było uznać za dobry omen, deszcz dnia następnego był bez wątpienia zwiastunem klęsk i nieszczęść. Ale w Liberty prawie nikt nie wierzył w przesądy, wszyscy znali swoje przeznaczenie, niezależnie od zmian pogody. Jedynymi wyjątkami byli ci młodzi i ambitni, którzy jeszcze nie pogodzili się z tym, że skończą w biednym sklepiku modląc się, aby wystarczyło im pieniędzy na spłacenie "ochrony" za każdy miesiąc.
"Ten deszcz to zły znak." - Pomyślał Tray schodząc na stację metra w Torrington. Ściągnął kaptur z głowy i strzepnął wodę z rękawów kurtki. Usiadł na jednej z ławek, których żadni chuligani nie zdążyli jeszcze połamać, obszczać, nadpalić lub ich zarzygać i pogrążył się w dalszych rozmyślaniach.
Pół godziny później był już w Shoreside, zmierzając do mieszkania Mike'a Matthewsa w Wichita Gardens.
Pchnął drzwi prowadzące na klatkę schodową, przypominając sobie, że to już czwarta rocznica jak razem z Akirą zniszczyli zamek tak, że każdy mógł teraz wchodzić jak chciał i kiedy chciał do budynku. Naprawą nie przejmował się nikt. Ominął dawno nieczynną windę i wszedł po schodach na czwarte piętro. Zapukał i zaczął nasłuchiwać. Wbrew jego oczekiwaniom, nie usłyszał tradycyjnego „Ktottamjess?”. Usłyszał za to coś o wiele ciekawszego. Z mieszkania dobiegały stękania jakiejś panienki - Wszystko wskazywało na to, że chciała "czegoś" więcej, jednocześnie domagając się żeby to "coś" było umiejscowione trochę głębiej. Tray pokręcił głową i załomotał w drzwi tak, że zwróciłoby to uwagę samego pana Boga, jeśli ten akurat byłby w okolicy.
Odgłosy ucichły. Przez chwilę panowała zupełna cisza. Dopiero po kilku minutach Tray rozpoznał kroki Mike'a na korytarzu.
- Ktottamjess? - Rozległ się jednocześnie trochę przestraszony i trochę poirytowany głos Mike’a.
- FBI. - Zadrwił sobie Hawkins. - Wpuścisz mnie, czy mam poczekać aż skończysz?
W odpowiedzi otrzymał stek wyzwisk w najróżniejszych językach świata i krótkie "Już otwieram" na samym końcu.
Po chwili obaj byli już w mieszkaniu zmierzając do sypialni Matthewsa. Na łóżku siedziała, zakrywając wdzięki prześcieradłem dziewczyna. Tray nie dawał jej więcej niż siedemnaście lat. Westchnął ukradkiem.
- Możesz stąd wyjść, nie wydaje mi się, żeby twoja obecność była tu celowa. - Powiedział do niej.
- To mój gość Tray, nie... - Próbował się wtrącić Mike, ale Hawkins mu przerwał.
- To zwykła dziwka, do tego zapewne nieletnia.
- Sam jesteś zwykła dziwka. - Powiedziała dziwka.
Tray spojrzał na nią z politowaniem, po czym podniósł jej rzeczy z podłogi, podszedł do okna i zaczął je rozrzucać w różnych kierunkach, jednocześnie obserwując wyraz osłupienia na twarzy dziewczyny.
- Idź po swoje rzeczy mała, - Zaczął - a jeśli nie wiesz gdzie są drzwi, to mogę cię do nich zanieść. Ah, - Dodał po chwili - Weź parasol, pada.
Prostytutce nie trzeba było powtarzać - wybiegła z pokoju ukazując przez chwilę swój godny podziwu rewers i więcej się już nie pojawiła.
- Mike. - Zaczął uroczystym tonem mocno już poirytowany Hawkins. - Jesteś cymbałem. Skończonym kretynem i idiotą do potęgi. Takiego bałwana jak ty, to ze świecą szukać.
- O co ci... - Mike wyglądał na podenerwowanego, starał się jednak sprawiać wrażenie pewnego siebie. Efekt był przekomiczny.
- Za tą panienkę zapłaciłeś z kasy, którą wczoraj zdobyliśmy, prawda?
- No tt.. tak. - Wybąkał Matthews.
- A nie przyszło ci przypadkiem na myśl, że 90% prostytutek w tym mieście pracuje dla gangów? Że jak będziesz wydawał za dużo kasy naraz, to w końcu ktoś się skapnie, że masz więcej forsy niż powinieneś? Boże drogi, z kim ja pracuję. - Pokręcił głową Tray. - Dobrze, że reszta nie ma jeszcze swoich działek, mogliby zrobić coś głupiego...
Przerwał, widząc, że Mike nagle zbladł jakby ujrzał przed sobą samego Archanioła Gabriela.
- O co chodzi? - Zapytał nie kryjąc zdenerwowania Tray.
- Garry pojechał wczoraj ze mną i poprosił o swoją działkę z miejsca... - Wykrztusił. - Mówił coś o... Wielkiej imprezie... Masie panienek, sprzęcie nagłaśniającym...
- Jedziemy do niego. - Wysapał Tray. - Urwę łeb temu idiocie.

- Nie musisz na mnie tak wrzeszczeć! - Syknął Garry. - Panikujesz zupełnie jakby się coś stało! To tylko trochę kasy na imprezkę...
- Czy ty nie rozumiesz, palancie, - Głos Terry'ego drżał z gniewu - że jeśli ktoś się dowie, że jesteśmy w posiadaniu tej walizki, to możemy pożegnać się z tym światem? Matko boska, wydałeś już tyle, że pewnie pół Liberty o nas wie!
Na twarzy Garry'ego odmalował się strach.
- To, co robimy? - Spytał niepewnie.
Tray myśłał, zapatrzony w jedną z kolumn nagłośnieniowych ustawionych w kącie.
- Wezmę całą kasę i ją przechowam. - Wyszeptał. - Musimy uciekać z miasta, jak najprędzej. Linie lotnicze odpadają, za duże ryzyko rozpoznania... Czy Akira nadal ma znajomych w porcie?
- Myślę, że tak... - Odpowiedział Mike.
- Dzwoń do niego. - Kontynuował Tray. - Uciekniemy statkiem, na południe. Znikniemy, po prostu rozpłyniemy się w powietrzu. Nikt nie będzie wiedział, gdzie się podzialiśmy.

Harry Luca leżał na pryczy więziennej wpatrzony w sufit. Deszcz już dawno przestał padać, powoli zmierzchało. Ból w lewym ramieniu wciąż dawał o sobie znać.
Lono wstał, wyjrzał przez kraty i otworzył usta ze zdumienia. Pod oknem stał nie kto inny jak sam Ronnie Vicci, zwany Geistem, uśmiechając się do niego pogodnie. Towarzyszyło mu kilku innych członków rodziny, których znał - między innymi Franco "Handsome" Carver i Vinnie "Samurai" Colio, dwaj najlepsi ludzie od urządzania ucieczek.
- Stary, dobrze cię widzieć. - Powiedział Geist. - Boss zlecił nam wyciągnięcie Cię, jesteś potrzebny. I to bardzo. Wszystko wyjaśnię Ci później, na razie odsuń się jak najdalej od okna, będą fajerwerki.
Harry Luca uśmiechnął się lekko, ściągnął materac z łóżka i osłonił się nim.
- Możecie zaczynać. - Powiedział.
Wybuch dało się słyszeć w promieniu kilku kilometrów, ale gdy strażnicy przybiegli na miejsce zastali tylko masę dymu i potężną dziurę w ścianie celi. Celi należącej do mordercy nazywanego Lono. Celi, której lokatorem był zaledwie jeden dzień.

CDN

Toni
napisany 24.02.2007 o godzinie 10:02
zobacz profil autora
"- Sam jesteś zwykła dziwka. - Powiedziała dziwka."

xDD

kolejna czesc roxuje :) tylko ciezko sie polapac kto w koncu bedzie glownym bohaterem - imo jak na dzien dzisiejszy Tray.
fan_GTA
napisany 23.02.2007 o godzinie 22:03
zobacz profil autora
podoba mi się, dobry odcinek
unobserved
napisany 23.02.2007 o godzinie 21:47
zobacz profil autora
znakomicie. motyw z dziwką rzeczywiście ownuje.

czekamy do piątku, z nadzieją, że następny odcinek będzie dłuższy. ; D

cu.
Skowron
napisany 23.02.2007 o godzinie 21:29
zobacz profil autora
no no gratz mi się podoba
tommypl
napisany 23.02.2007 o godzinie 20:47
zobacz profil autora
Najlepsze jest z dziwkoom XD


Wybierz stronę: 1 2

Obecnie serwis przegląda 113 gości oraz 1 z 6657 zarejestrowanych użytkowników
Rodzina · chaos
Razem: 114 · Najwięcej (7125): 07.06.2015 · Ostatnio przyjęty: sch3bek
STATYSTYKI »
news · forum · blogi · mobile · rss · pliki · filmy · njoy · szukaj · mapa
© 2004 - 2024 GTAthegame
Kopiowanie materiałów bez zgody autorów jest zabronione!
Wszystkie prawa zastrzeżone · Polityka prywatności · Cookies