Odcinek 14


GTAthegame
autor: sdr · data: 05.05.2006
Piątek, Styczeń 2001

W słuchawce odezwał się głos młodej kobiety.
- Telefoniczna sprzedaż biletów lotniska Francis International Airport, czym mogę służyć?
- Dzień dobry. Chciałbym zarezerwować bilet do Vice City.
- Na kiedy?
- Jak najszybciej. Najlepiej jeszcze dziś.
Po chwili oczekiwania usłyszałem odpowiedź rozmówczyni.
- Niestety, najbliższy wolny termin mamy dopiero jutro nad ranem o 5:40...
- Dobrze, proszę zarezerwować na nazwisko Carter. Zapłacę przed odlotem.
- Rozumiem, do widzenia.
- Taaa, do widzenia...

Słońce nad miastem zaczęło już powoli zachodzić. Mijał właśnie jeden z nielicznych ostatnio dni bez deszczu. Powietrze było dziwnie suche, a jaskrawo pomarańczowe niebo zupełnie bezchmurne. Co prawda, do odlotu zostało mi jeszcze nieco ponad dziesięć godzin, ale wypadało się już zacząć pakować. Wziąłem walizkę, którą kilkadziesiąt minut wcześniej postanowił ofiarować mi Phil i wrzuciłem do niej swoją dolę oraz trochę broni. Wszystko ukryłem dokładnie między jakimiś szmatami. Sam "jednoręki bandyta" kręcił się po placu, grzebał coś przy swoim Barracks'ie. Szczerze podziwiam jego militarne zainteresowania. Stałem w progu, patrząc jak słońce chowa się za horyzontem wyznaczanym przez wody oblewające Liberty City. Zrobiło się naprawdę późno, więc postanowiłem położyć się i odpocząć jeszcze przed podróżą.
- Phil!
- Nooo?
- Obudź mnie przed piątą...
- Dobra... Idź spać.
- No. Właśnie zamierzałem.

Sobota, 4:18 nad ranem

- Shit!! Phil, pojebało cię?!!
- No co? Miałem cię obudzić, ha ha...
- Tak, ale nie strzelając mi koło ucha. I to bez tłumika.
Ledwo wstałem. Ten huk tak mnie ogłuszył, że jeszcze nie bardzo łapałem równowagę. Co za idiotyczny pomysł.
- I co się cholera śmiejesz? To nie jest zabawne!
- Dobra, sorry. Już taki jestem...
- Widzę, widzę... Która godzina?
- 4:20 – odpowiedział.
- OK, to ja się zmywam. Odwieziesz mnie?
Nie miałem zamiaru wracać już do tego miasta, więc parking z "wykupioną" miesięczną rezerwacją odpadał. Phil podrapał się po głowie, po czym odrzekł.
- W sumie to... czemu nie.
Poszedłem jeszcze do łazienki (lub też pomieszczenia pełniącego jej rolę) i przemyłem twarz zimną wodą – tak, żeby szybciej wrócić do siebie. Następnie zabrałem walizkę i zapakowałem się z nią do porzuconej wczoraj taksówki, w której już oczekiwał na mnie mój kierowca. Po piętnastu minutach, wóz zatrzymał się pod terminalem. Wysiadłem i... zaraz wsiadłem z powrotem.

CDN
Materiał pochodzi ze strony https://www.gtathegame.net
Oryginał znajdziesz pod adresem https://www.gtathegame.net/?nr=54