Odcinek 6


GTAthegame
autor: Norek · data: 31.05.2005
Droga wiła się wśród wzgórz San Fierro. Limuzyna niespiesznie wspinała się pod kolejne wzniesienie, dochodziła dziesiąta, kiedy mijaliśmy małą przydrożną stację paliw. Nic nie wskazywało na to, że odkryli mały ładunek podłożony w okolicach baku. Zbliżaliśmy się do owianego złą sławą zakrętu nad przepaścią. Samochód musiał przyśpieszyć, jeśli chciał wjechać na wzniesienie. Tak jak przewidziałem limuzyna skoczyła do przodu. Czekałem na ten moment… Z kieszeni kurtki wyjąłem mały pilocik z dwoma przyciskami. Nacisnąłem pierwszy z brzegu. Ciszę przerwał słaby huk i czarny samochód nagle zaczął koziołkować przez jezdnię, wypadł na zakręcie i spadł w przepaść. Obracał się przez kilkanaście sekund i spoczął na dnie kanionu, wtedy nacisnąłem drugi guzik i samochód zamienił się w żywą pochodnię, spalając swych pasażerów.

Z niekłamaną satysfakcją gapiłem się na dopalające się zgliszcza. Nie żebym był sadystą, ale nauczka dla tych nadętych baronów zawsze się przyda, a majątek starego bogacza przejdzie na rzecz sierocińca. Z kieszeni wyciągnąłem talię kart, takich z jakiegoś kasyna w Las Venturras, nie pamiętam już, z jakiego. Rzuciłem je w przepaść, to taki stary znak rozpoznawczy, niech wszyscy wiedzą, że ze mną nie ma żartów.

Znów nastał nowy dzień, niespiesznie zrzuciłem się z łóżka i ubrałem stare jeansy. Śmierdziałem jak bawół, ale w moim garażu nie było miejsca na prysznic, a z resztą, co ja panienka jestem? Zaszedłem do najbliższego kiosku w celu kupienia „San Andreas Time” Na pierwszej stronie ukazał się artykuł o tajemniczej śmierci jedynych spadkobierców fortuny. Reportaż kończył się zdaniem: „kto mieczem wojuje ten od miecza ginie?” – sam bym tego lepiej nie ujął.

CDN
Materiał pochodzi ze strony https://www.gtathegame.net
Oryginał znajdziesz pod adresem https://www.gtathegame.net/?nr=15