Odcinek 5


GTAthegame
autor: Norek · data: 31.05.2005
Nie trudno było się domyśleć, że moim zleceniodawcą był brat ofiary. Jedyny pozostały spadkobierca fortuny. Aby utwierdzić się w swoich przekonaniach wykorzystałem dawny kontakt w firmie zajmującej się robieniem bilingów. Wszystko było jasne jak słońce, moje przypuszczenia sprawdziły się…

Postanowiłem spowodować spektakularny wypadek, tak dla przykładu. Nikt nie będzie mnie oszukiwał, nie będę tolerował nadętych, grubych ryb biznesu, które uważają, że są nietykalne. Udowodnię to tym wszystkim, którzy myślą, że są niezniszczalni, bo otaczają się kordonem ochroniarzy. Wracam do miasta i niech wszyscy o tym wiedzą, legenda ożywa.

Zabrałem się do pracy, skoro miała być to spektakularna kraksa potrzebowałem trochę czasu na przygotowania. Zabrałem się za produkcję małych ładunków, takich samych, jakich użyłem przy wysadzaniu samochodów mafii. Dalej przygotowałem małą paczuszkę, która przebije oponę w wyznaczonym przeze mnie momencie. Wszystko było gotowe po 3 godzinach pracy, mam nadzieję, że wysiłek się opłacił.

Gdy zajechałem przed willę, słońce powoli skrywało się za widnokręgiem, blade promienie oświetlały bajeczny ogród. Przesadziłem się przez płot, portier był tak samo zaspany jak wcześniej, jego chrapanie roznosiło się po całym podjeździe. Nie miałem czasu do stracenia, zabrałem się za instalowanie niespodzianki pod limuzyną. To coś przyczepiłem, naciąłem, oderwałem, zamieniłem, podkręciłem i wszystko gotowe. Zacząłem powoli wycofywać się do płotu, warknięcie przerwało głuchą ciszę. Odwróciłem się na pięcie i ujrzałem Dobermana szczerzącego ogromne kły. Gotował się do skoku jeszcze chwila i byłbym tylko jego kolejnym obiadem, lecz wyciągnąłem moją dzisiejszą kolację, kanapka z szynką okazała się wystarczającym okupem. Spokojnie i bez nerwów wycofałem się do płotu.

Usadowiłem się wygodnie na swojej Hondzie i czekałem na wyjazd limuzyny. Mój brzuch wydawał nieartykułowane dźwięki z powodu głodu. Marzyłem cały czas o mojej kanapce, którą oddałem psu. Co za szczęście, że nie wziąłem dzisiaj kanapki z serem, bo akurat zabrakło go w sklepie. Brama się otwarła i z podjazdu wytoczył się długi czarny samochód. Zaczął kierować się w stronę wzgórz, odpaliłem swój motor i niespiesznie pojechałem za nimi, już za chwilę moja zemsta dosięgnie kłamcy…

CDN
Materiał pochodzi ze strony https://www.gtathegame.net
Oryginał znajdziesz pod adresem https://www.gtathegame.net/?nr=14