Odcinek 4


GTAthegame
autor: Norek · data: 31.05.2005
Nastał nowy dzień. Odsypiałem wczorajszy pokaz sztucznych ogni. Słońce wlewało się przez zaśniedziałe okna. Z ociąganiem podniosłem się z materacu, który służył mi jako łóżko polowe. Wciągnąłem na siebie, sfatygowane czasem i użytkiem jeansy oraz podkoszulkę w takim samym stanie. Ruszyłem sprawdzić pocztę i zlecenia, w okolicach drzwi leżała szara koperta z zapłatą za wczorajszą misję. Przeliczyłem sumkę, wszystko się zgadzało. Obok niej leżał najświeższy numer „San Andreas Time”, z zadowoleniem pomyślałem, że to jakiś prezent, listonosz nigdy nie zachodził w taki ciemny zaułek jak moje garażomieszkanie. Zabrałem się za lekturę, otworzyłem pierwszą stronę, przejrzałem nagłówki, jeden z nich zaznaczony był długopisem. Przejrzałem artykuł, dotyczył śmierci znanego biznesmena na lokalnym rynku. Dalej zaznaczony był fragment mówiący o tym, że majątek dziedziczą jego dwaj synowie (podane imiona) jedno z nich było skreślone. Nie trudno było się domyśleć o co chodzi.

Zadzwoniłem pod numer napisany pod reportażem, po trzech sygnałach odezwał się miękki, męski głos, gdy powiedziałem mu o artykule w trzech słowach wyjaśnił, że chodzi o nieszczęśliwy wypadek, normalka, tylko, co z kasą za zlecenie – zapytałem. Odpowiedział mi dźwięk odkładanej słuchawki.

Sprawa była grząska, ale raz się żyje, a przecież kasa potrzebna. Ktoś zapukał do drzwi, intuicyjnie wyjąłem gnata zza paska spodni, cisza. Podchodzę odchylam drzwi, pusto tylko na ziemi leży kilka kartek. Po chwili spędzonej na czytaniu okazały się kserem z kalendarza przyszłej ofiary, potrzebowałem gotówki, więc wybrałem najbliższy termin, zabrałem z sobą małe kombinerki. Droga do willi upłynęła mi na rozmyślaniu, co zrobię z pieniędzmi, które dostanę za ten „wypadek”. Dom okazał się rozległym dworkiem na obrzeżach miasta. Pięknie urządzony ogród wskazywał na obrzydliwie bogatego właściciela, na podjeździe srebrzyło się najnowsze Sabre TURBO oczywiście po renowacji.

Wspiąłem się przez płot, poszło bez problemu, a portier okazał się ślepy i głuchy na moje wyczyny. Dla zabawy zacząłem okrążać jego budkę, a on wciąż pozostawał obojętny. Zabrałem się do pracy. Z tego, co wiem to Sabre posiadał prymitywny system hamulcowy, szybko znalazłem odpowiednią rurkę i naciąłem ją. Płyn hamulcowy zaczął wolno sączyć się z przewodu. Szkoda takiej fajnej bryki.

W wieczornym wydaniu „San Andreas Time” pojawił się krótki reportaż na temat zagadkowej śmierci jednego ze spadkobierców fortuny, policja twierdzi, że był to zwykły wypadek samochodowy i z braku dowodów (z samochodu zostały tylko dymiące zgliszcza) sprawa utknęła w miejscu. Wyszedłem na ulicę w celu zatelefonowania do zleceniodawcy. Odebrał ten sam głos, co przedtem. Zapytałem o pieniądze, znów zaległa cisza przerywana tylko sygnałem, oj coś myślę, że w jutrzejszym wydaniu gazety pojawi się informacja o jeszcze jednym wypadku…

CDN
Materiał pochodzi ze strony https://www.gtathegame.net
Oryginał znajdziesz pod adresem https://www.gtathegame.net/?nr=13