Gość

Rejestruj

Odcinek 12
napisany: 11.05.2007 · dodał: metzen
kategoria: gta story 3 · komentarzy: 5 · wyświetleń: 4400
Franco Carver ocknął się i z niekłamanym zdziwieniem stwierdził, że leży sobie w trawie, gdzieś w okolicach pól uprawnych Flint County i jest bezczelnie obserwowany przez grupkę miejscowych dzieciaków. Podniósł się i zorientował, że nigdzie w okolicy nie ma pomarańczowego Sabre, w którym stoczył się ze zbocza. Zaklął pod nosem i sięgnął do kieszeni po telefon, ale niczego nie znalazł. Westchnąwszy ruszył w kierunku dzieciarni.
Młodzież - nie wiadomo, czy to z ciekawości, czy ze strachu - stała jak wryta.
- Ej, przyszłości świata! - Zakrzyknął rozmasowywując potłuczony bark. - Nie widzieliście gdzieś tu rozwalonego, pomarańczowego samochodu?
- W garażu. - Odpowiedział na oko czternastoletni chłopak w podartej koszuli.
- Co? - Zdziwił się Handsome.
- Wujek schował. I kazał pana pilnować, bo teraz poszedł po narzędzia. - Odrzekła mała dziewczynka z warkoczykami.
Zanim Carver zdążył się zdziwić po raz drugi łopata uderzyła go w potylicę.

Harry Luca czuł ból.
Leżał na gorącym żwirze i przeklinał swoją głupotę. Krew sączyła się spod rękawa koszuli, wielkie rozcięcie na skroni dawało o sobie znać piekącym bólem. Ostrożnie spróbował się podnieść, ale stwierdził, że nie pozwala mu na to skręcona kostka.
Powoli doczołgał się do ciemnego kształtu nieopodal. Kształtem okazał się chwilę temu zestrzelony napastnik w czerni. Lono zdjął kask z jego głowy - było bardziej niż oczywiste, że jeździec pracował dla Triady.

Było źle. Obudziłem się na stercie kamieni, wciąż w lekkim szoku. Podniosłem głowę i zakląłem.
Pociąg stał przy wjeździe do tunelu, koło lokomotywy leżały zwłoki maszynisty. Trzech Chińczyków zdejmowało towar z wagonów i ładowało go do czarnych Rancherów. Dwóch kolejnych stało przy Akirze i Garrym, wyraźnie nie wiedząc co z nimi zrobić.
- Erie Tealight? - Usłyszałem nagle za sobą i odwróciłem się. Odetchnąłem z niekłamaną ulgą - jednym z czarno-odzianych gangsterów był mój stary znajomy. By było zabawniej - to żeby z nim się zobaczyć, jechaliśmy do Fierro.
- Chucky, stary, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. - Wychrypiałem. - Co tu się wyprawia?
- Drobny skok, ten pociąg przewoził cenne... materiały. Co ty na nim robiłeś?
- Maszynista miał u mnie dług wdzięczności...
- Aha. - Powiedział ponuro. - Aha. No to, jak już może zauważyłeś, nie ma go. U nikogo już nie ma długów.
- W każdym razie, jechaliśmy żeby spotkać się z tobą...
- Po co? - Twarz Chucky'ego była jak z kamienia.
- Moi... znajomi zgubili pewną aktówkę, która podobno jest w San Fierrooo. - Rzuciłem.
- Oj, Erie... Czy ty zawsze musisz wpakowywać się w tak wielkie gówno?

Lono zdołał wstać. Kuśtykając doszedł do drogi głównej prowadzącej z Santos do Fierro i wszedł do sklepiku na przydrożnej stacji benzynowej.
- Nie ruszać się, to napad. - Rzucił drętwo. - Niech mi ktoś da, kurwa jego mać, wody, bo tu sczeznę.
Przerażona ekspedientka rzuciła mu butelkę mineralnej i zapytała:
- Potrzebuje pan czegoś jeszcze?
- Zestaw pierwszej pomocy by się nadał. I jakieś ubranie, w którym nie będę wyglądał jak gwiazda rocka dla ubogich.

Słońce miało się już ku zachodowi, gdy trzy Ranchery osłaniane przez trzy Sanchezy wjechały na drogę Angel Pine - San Fierro.
Garry ze świeżo opatrzoną ręką siedział obok kierowcy - Chuck'yego, tuż za nim usadowiony byłem ja, a po mojej lewej Japończyk.
- Więc aktówkę ma partner waszego szefa. - Mruknąłem. - Skąd on ją wziął?
- Operował na terenie Vice, podobno tam ją jakoś zdobył. - Odburknął Chucky.
- I cała kasa została roztrwoniona? - Zapytał nagle Toshida.
- Nie "roztrwoniona"... Kapitał został ulokowany w pewnych akcjach.
- Nie boicie się Vendetty mafii? - Odezwał się Garry.
- A czego tu się bać? - Jeśli jedyne co mafia potrafi to nasłanie na nas clowna w hawajskiej koszuli, to równie dobrze moglibyśmy bać się Świętego Mikołaja. - Zadrwił Chińczyk.
Powoli wjeżdżaliśmy do miasta. Jakie to zabawne - San Fierro, miejsce zwykle pozytywnie nastrajające, straszyło ponurymi sylwetkami budynków i zniechęcało ruderami poustawianymi w Doherty.
- Tray powiedziałby, że to zły znak... - Westchnął Toshida.

Now we are carrying the heavy, heavy load, but life starts and life ends, you just don't seem to care...
Making only little steps, you won't surprise anyone
You can't just breath to prove you're still alive, collapsing in the sad existance, face behind the mask
Making only little steps, you won't surprise anyone...

Muzyka sączyła się cicho z głośników, Lono pił piwo.
Może faktycznie powinienem zacząć myśleć tak, żeby wyprzedzić swoich wrogów... Zrobić coś, co ich zaskoczy i pozwoli mi wygrać...
Zdecydowany wstał i pokuśtykał w kierunku wyjścia. Zamyślony wpadł na kogoś przy drzwiach - dopiero po chwili zorientował się, że do pomieszczenia weszło dwóch funkcjonariuszy policji stanowej.
- Niech pan usiądzie, dostaliśmy cynk o przestępcy prawdopodobnie ukrywającym się w tej okolicy. - Powiedział twardo jeden.
- Co się panu stało? Skąd te bandaże? - Okazał ciekawość drugi.
- Miałem drobny wypadek na schodach. - Skłamał szybko Harry. - Panowie, mi się naprawdę trochę spieszy...
- Nie, nie, zostanie pan tutaj. - Odrzekł bezdyskusyjnym tonem pierwszy policjant.
Lono sięgnął zdrową ręką do kieszeni, poczuł zimne ostrze noża i warknął:
- Oj panowie, nie zostanę tutaj.

San Andreas, 2005

- Terry, jak wygląda sytuacja? - Odezwał się w słuchawce głos porucznika Spottera.
- Zaraz wchodzimy... Szefie, nie uwierzysz jaki tu panuje smród. - Odpowiedział Terry Faeiro. - OK. Mike-o-Mikey, odpalaj ładunek.
Ładunek eksplodował spowijając wszystko dymem, cała drużyna wbiegła do pomieszczenia uruchamiając noktowizory i krzycząc standardowe formułki o staniu, nie poruszaniu się i adwokatach.
Inna sprawa, że nie było do kogo krzyczeć. W pokoju znajdowała się masa trupów - cześć w workach, część na stołach operacyjnych, część zapewne wrzucona do niższego poziomu piwnic. Jedyne niepocięte ciało należało do samego rzeźnika, leżącego w kałuży krwi z pistoletem w ręku.
- Spóźniliśmy się szefie, sukinsyn nam uciekł. W zaświaty. - Warknął Terry.
- A samo miejsce? Jak to wygląda?
- Tak jak przewidziano. Handel organami pełną gębą... Chociaż niektóre zwłoki wyglądają jakby przyrządzano je na kolację.
- Daj spokój.. - Jęknął z obrzydzeniem szef. - Zniszczcie to miejsce. Spalcie, wysadźcie w powietrze, cokolwiek.
Godzinę później całym Flint County wstrząsnął wybuch. Płonęła farma organizacji zajmującej się porwaniami ludzi i sprzedawaniem ich wnętrzności na czarnym rynku, organizacja mająca na swoim koncie dziesiątki ofiar. Dziesiątki bestialsko zamordowanych turystów, fotografów, rolników i przypadkowych pechowców.
Pan Forelli nigdy nie dowiedział się, co spotkało Franco Carvera.

CDN

Maher
napisany 06.02.2008 o godzinie 15:15
zobacz profil autora
mi się okropnie podoba...
tommypl
napisany 13.05.2007 o godzinie 19:01
zobacz profil autora
krótkie ;x nie można się wczytać porządnie
wylie
napisany 12.05.2007 o godzinie 23:43
zobacz profil autora
ładne...:P
Skowron
napisany 11.05.2007 o godzinie 23:15
zobacz profil autora
O_o genialne wręcz. Czyli co ? W Flint Country możemy znaleźć mały sklep :D
unobserved
napisany 11.05.2007 o godzinie 23:14
zobacz profil autora
dla mnie to strasznie ***a... zagmatwane?


Wybierz stronę: 1

Obecnie serwis przegląda 83 gości oraz 0 z 6657 zarejestrowanych użytkowników
Razem: 83 · Najwięcej (7125): 07.06.2015 · Ostatnio przyjęty: sch3bek
STATYSTYKI »
news · forum · blogi · mobile · rss · pliki · filmy · njoy · szukaj · mapa
© 2004 - 2024 GTAthegame
Kopiowanie materiałów bez zgody autorów jest zabronione!
Wszystkie prawa zastrzeżone · Polityka prywatności · Cookies